niedziela, 10 maja 2015

2. Château Gruaud Larose

Witajcie kochani :)

 Dziękuję za wszelkie komentarze, mam nadzieję, że nie zawiodę i opowiadanie do samego końca będzie zaskakiwać i będzie się podobać. Wasze komentarze dają mi niezwykłą siłę i są motorem napędowym do pisania. Dziękuję <3
Zapraszam na drugi rozdział i jednocześnie informuję, że zdjęcie Charles'a i Vanessy są dostępne w zakładce "BOHATEROWIE" :) 

Enjoy :*

***


"Słońce,

Dzisiaj miałem wolne w robocie, jakiś przestój, bo rura pękła i trochę minie zanim to naprawią, tak więc byłem u Jareda. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak odwalił sobie chatę, wszyscy byśmy się tam pomieścili. Teraz właśnie pracuje nad nowym filmem, trochę pogrzany, jak mi opowiadał, ale gra z Diane Kruger, Helena z Troi, pamiętasz, oglądaliśmy ten film. Układa mu się, jestem z niego taki dumny, mama tak samo, chciałabym, żeby na mnie patrzyła z takimi iskierkami szczęścia w oczach. Chciałbym, żebyś Ty na mnie tak patrzyła. Jednak w tym momencie chciałbym po prostu Cię widzieć. Ciebie i nasze maleństwo, jestem tak bardzo ciekawy jak wygląda, chciałbym wiedzieć, że wszystko dobrze, że jest zdrowa. Wyobrażam sobie, że ma twoje oczy i piękne blond włoski, malinowe policzki, delikatną skórę i pachnie różyczkami. Tak bardzo was kocham, a nie mogę zrobić nic, żeby was odzyskać.

Kocham najmocniej na świecie,

Twój Shannon."

***


Nie miała innej opcji, bardzo dobrze o tym wiedziała, mimo, iż nie była chętna, aby brać na swoje barki tą sprawę, wiedziała, że musi. Po spotkaniu z aktorem nie mogła znaleźć miejsca w domu, kręciła się po całym apartamencie z lampką wina, którą co jakiś czas uzupełniała. W pomieszczeniach panowała cisza, gdy pracowała musiała mieć święty spokój, nikt ani nic nie mogło jej wtedy przeszkadzać. W mieszkaniu słychać było jedynie stukanie jej paznokci, jak zwykle perfekcyjnie zadbanych i pomalowanych, o kryształowy kieliszek. Na zewnątrz już robiło się ciemno, wino zaczynało powoli mieszać jej w głowie, więc spakowała teczkę podpisaną „LETO” i schowała do torby. Położyła się na kanapie w salonie biorąc po drodze kolejną butelkę wytrawnego wina i włączyła telewizor, akurat natrafiła na „Requiem for a Dream”. Zobaczywszy swojego potencjalnego klienta zostawiła dany kanał i zaczęła oglądać. Po pewnym czasie drzwi do mieszkania otworzyły się, a wysoki mężczyzna wszedł do salonu i przywitał się z Caroline.

- Witaj kochanie – powiedział beznamiętnie i skierował się do barku nalewając whiskey do szklanki. – Jak dzień? – zapytał siadając na fotelu i zatapiając się w smaku drogiego alkoholu.

- Witaj, dziękuję dobrze. Po raz kolejny zdenerwowałam się na tą nową stażystkę, ale ustawiłam ją do pionu. Następnie miałam spotkanie z klientem, a zaraz potem dwie sprawy w sądzie. A jak minął Tobie dzień? – zapytała, choć język zaczynał płatać jej figle.

- Spokojnie, podpisałem nowy kontrakt dla ogólnoświatowej korporacji. Nie za dużo pijesz? – zapytał wskazując na butelkę – I co to w ogóle za knoty oglądasz? – z obrzydzeniem wskazał na postać graną przez Jareda Leto.

- Czemu tak mówisz? Nawet nie widziałeś tego filmu, jest naprawdę dobry. Porusza wiele ważnych tematów i daje do myślenia. Szczególnie jest to coś dla dzisiejszej młodzieży, która zupełnie nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń otaczającego ich świata. – kobieta wyraźnie się zdenerwowała i żywo gestykulowała, co powodowało oburzenie ze strony mężczyzny.

- Proszę Cię Caroline, tylko na takie kino Cię stać? Myślałem, że masz lepszy gust filmowy. Odstaw to wino, wystarczy Ci na dzisiaj.  – mężczyzna wstał, wyrwał Caroline butelkę z ręki i wylał zawartość do zlewu. Gdy wrócił do pokoju wyłączył telewizor i dalej kontynuował swoją przemowę – Jutro przed południem ma przyjechać moja matka, mamy omówić sprawy związane ze ślubem, więc proszę Cię, żebyś była gotowa i żebyś schludnie wyglądała, chociaż po zawartości wina, która wypiłaś może być to niewykonalne.

- Charles, nie traktuj mnie tak.  – oburzyła się i próbowała wstać z kanapy jednak skończyło to się porażką – Jestem dorosłą kobietą, więc nie traktuj mnie, jak pierwszej lepszej gówniary, którą posuwasz w biurze każdego dnia.

- To nie zachowuj się tak jak one. – odpowiedział ze spokojem i uzupełniając drinka udał się do gabinetu.

***


- Vanessa? Cześć, tu Caroline. Robisz coś dzisiaj wieczorem? Miała strasznie ciężki weekend, możemy się spotkać? – elegancko ubrana blondynka jechała właśnie taksówką do pracy. – Nie, u mnie nie, Charles jest w domu, chciałabym gdzieś porozmawiać na osobności – wyraźny strach i zdenerwowanie malowało się na jej twarzy w oczekiwaniu na odpowiedź dobrej koleżanki – Oczywiście, pasuje mi, co powiesz na 19.30 ?  Super, to jesteśmy umówione.

Podróż trwała nieskończoność, na tłocznych ulicach Los Angeles panował nadzwyczajny przepych i jakby nikomu się nie spieszyło. Próbowała poganiać kierowcę, jednak dobrze wiedziała, że nic tym nie zdziała. W międzyczasie wykonała jeszcze parę służbowych telefonów i umówiła spotkanie na przymiarkę sukni ślubnej. Do biura dojechała spóźniona o ponad pół godziny. Nigdy jej się to nie zdarzało, więc była niczym tykająca bomba. Młoda stażystka już od wejścia zauważyła, że szefowa nie jest w dobrym nastroju, więc ustąpiła jej drogę i jedynie rzuciła ciche „Dzień dobry pani dyrektor” na co oczywiście nie dostała odpowiedzi. Gdy weszła do biura poprawiła się w lustrze, a zaraz potem dostrzegła kartę mówiącą, że w sali konferencyjnej oczekuje jej Jared Leto. Caroline poprawiła spódniczkę, wzięła torbę z dokumentami i pośpiesznie skierowała się do sali na pierwszym piętrze. Zdawała sobie sprawę, że jej spóźnienie jest nadzwyczaj nietaktowne i reprezentuje nieprofesjonalne podejście do pracy, jednak nie miała innego wyboru, jak przeproszenie klienta i zapewniania, że w przyszłości jej to się nie zdarzy. Pewnie wkroczyła do sali, a jej oczom ukazał się siedzący na fotelu Jared Leto i obca jej kobieta.

- Witam serdecznie, jest mi niezmiernie przykro, z powodu mojego spóźnienia, jedynie co to mogę zaproponować państwu coś do picia i do jedzenia na koszt kancelarii i zapewnić, że podobna sytuacje nie będzie miała miejsca. – powiedziała i podeszłą do kobiety wyciągając dłoń – Caroline Williams.

- Constance Leto – odpowiedziała kobieta i serdecznie się do niej uśmiechnęła. – Za jedzenie dziękujemy, jednak bardzo chętnie napilibyśmy się herbaty.

Caroline zadzwoniła po sekretarkę, która przyniosła dwie herbaty Earl Grey i czarną kawę, dodatkowo świeże ciasteczka i wodę. W tym czasie prawniczka zdążyła przygotować wszelkie potrzebne dokumenty i ułożyć je odpowiednio na stole. Caroline była niezwykle poukładaną osobą, wszystko miało swoje miejsce i nie było mowy na przypadek. Nawet portfel dopierany był specjalnie do butów i torby, spinki w koku również musiały mieć odpowiedni kolor, nie mówiąc o biżuterii.

- Dobrze, więc możemy zaczynać. Tak jak już wspominałam panu Leto, nie jest to łatwa sprawa. Jest dość skomplikowana i o ile mi wiadomo, ktoś próbuje zrzucić na pana Shannona Leto również inne przestępstwa. Z tego co się dowiedziałam jest on uzależniony od narkotyków,

- Był uzależniony, już nie bierze – powiedziała przejęta Constance.

- Proszę wybaczyć, jednak według definicji narkoman pozostaje narkomanem do końca, nawet gdy nie zażywa owych substancji, tak jak i w przypadku alkoholików, jednak z tym pan Shannon nie miał problemu. Według moich badań pojawiał się również problem z hazardem – przeszukiwała dokumentu w celu znalezienia owej informacji – o tak, jest hazard. Proszę nie brać tego osobiście, ale zarzuty posiadania i zażywania narkotyków, dodatkowo hazard i oskarżenie o morderstwo nie wróży dobrze. – powiedziała rozkładając ręce. Constance w jednej sekundzie poderwała się z fotela i dobiegła do Caroline opadając na kolana i prosząc o pomoc.

- Niech mi pani uwierzy, ja nie mogę go stracić, on jest moim synem, moim pierworodnym. Wiem, że nie jest aniołem, wiem, że jest narkomanem, ale zasługuje na życie. Proszę, niech mi pani pomoże. Nie wiem, czy posiada Pani dzieci, ale jeżeli kiedykolwiek będzie Pani miała ten zaszczyt to sami Pani zrozumie.


***


Była godzina 18.30 kiedy Caroline wychodziła z kancelarii i złapała taksówkę, aby dotrzeć na umówione spotkanie z koleżanką. Na całe szczęście ulice już się rozkorkowały i w niedługim czasie dotarła na umówione miejsce. Zajęła zarezerwowany wcześniej stolik i zamówiła lampkę Château Gruaud Larose i sałatkę nicejską. Niedługo po 19:30 w restauracji pojawiła się Vanessa Martin, zastępca dyrektora ds. marketingu jednej z modowych czasopism. Mimo młodego wieku, 25 lat miała już na swoim koncie duże osiągnięcia w tej dziedzinie. Była typową kobietą sukcesu, przez co bardzo dobrze dogadywała się z niewiele od niej starszą Caroline.

- Witaj kochana – powitały się uściskami i całusami w policzek. – Widzę, że już nie mogłaś się doczekać i zamówiłaś co nieco – gdy brunetka usiadła od razu przy jej boku pojawił się kelner z kartą dań i alkoholi – dla mnie to samo co dla koleżanki, ale sałatkę poproszę bez oliwek.

Kelner zapisał zamówienie i już po chwili przyniósł kieliszek i napełnił go winem.

- To opowiadaj kochana co tam się u Ciebie dzieje złego.

- Aż nie wiem od czego zacząć… Słabo to wszystko wygląda. W weekend po raz kolejny pokłóciłam się z Charles’em. Dodatkowo jego matka tak napiera w kwestii wesele, nic nie mogę sama wybrać, wszystko już przygotowane, nawet jeżeli mi się nie podoba, nawet jeżeli jestem uczulona na orzechy to prawie w każdej potrawie są orzechy. A on ją popiera, we wszystkim.

- No nie żartuj. Chociaż znając ją to było do przewidzenia. Pamiętasz przyjęcie zaręczynowe? Też nie miałaś nic do gadania. A jak TE sprawy? –zapytała ściszając głos.


- Byłam rano u ginekologa, albo jest niepłodny, albo nie wiem co. Ostatnio nawet się staraliśmy, ale to było tak straszne, czułam się jakbym robiła to za pieniądze, jakbym była opłaconą prostytutką. Nie ma już tej iskry, nie ma tego co było na początku. To wygasło, tak mi się przynajmniej wydaje. – powiedziała blondynka i pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.

8 komentarzy:

  1. Jest super świetnie i tak dalej, ale jedna prośba: weź objaśnij trochę więcej w następnym, proooszę. Chcę już wiedzieć co z ta sprawą, Charlesem i oczywiście tym od kiedy Shannon stał sie Shannonem Caroline ;D ~ Aila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięęęęki ^^ Oj ja wiem, że wszyscy by chcieli tak od razu, już wszystko wiedzieć, ale nie mogę no ! :( :P Jednak postaram się, żeby z każdym następnym uchylać rąbka tajemnicy ;)
      taki zamysł tego opowiadania, nie bijcie ! :D
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  2. no moja droga super rozdział coraz bliżej do spotaknia ze starszym panem leto comi się podoba i nie moge sie doczekać jak to bedzie ich zwiazek wyglądał, bo czuje że bedzie problemowo i dobrze bo latwo byc nie moze i no bardzo bardzo ciekawi mnie to co sie stalo z tą Caroline i te listy/pamiętnik shanna, no na prawde pomysł na opowiadanie suuper czekam na dalsza cześć
    ps. pracuje nad nowym rozdziałem i na jednym i na drugim opowiadaniu ii co do Twojego braku komentarzy to sie wystarszylam że coś sie stalo po prostu! że tyle czasu a tu zero opinii akurat od mojej stałej czytelniczki ;) także no czekam i pracuje nad swoimi
    Pozdrawiam,
    Female Robbery

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe bo my to się tak nawzajem straszymy :P
      Fakt, do pierwszego spotkania z Shannem już niewiele pozostało ;) Dziękuję za tak miłe słowa. Przyznam szczerze, że jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem w takiej formie, więc chciałam zrobić coś innego :)) Niestety na wyjaśnienie sprawy z Caroline i listami będzie trzeba trochę poczekać, ale obiecuję, że się wyjaśni ;))
      P.S. Ja właśnie teraz zajmuje się Charmante Chic, więc mam nadzieję, że najpóźniej w weekend nowy rozdział ;)
      Czekam z niecierpliwością na nowe u Ciebie :)
      Buziaki ;***

      Usuń
  3. No proszę jak Caroline różni się w zależności od tego czy jest w kancelarii czy w domu. Dziwne, że kobieta sukcesu i tak niesamowicie pewna siebie osoba w pracy daje tak sobą pomiatać w domu... Narzeczony beznadziejny pod każdym względem!!!! :) Pozostaje mi jedynie czekać na spotkanie z Shannonem i rewolucję jaką ono sprawi z życiem Caroline:) Nadal nic nie wiadomo, ale podoba mi się to opowiadanie. Pozdrawiam K:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba przyznać, Caroline ma bardzo skomplikowane wnętrze, niby kobieta sukcesu, niby zakładająca rodzinę, a tak naprawdę jest wrakiem człowieka, ciałem bez duszy. Jednak jak dobrze zauważyłaś, niegrzeczny Shannon zawiruje jej życiem :D Cieszę się, że się podoba ^^ Wiem, że sporo niewiadomych, ale z każdym kolejnym rozdziałem będzie więcej wiadomo ;))
      Buziaki ;***

      Usuń