Witajcie, oto pierwszy rozdział Starbucks Lovers. Jest dość krótki, ale muszę się rozkręcić ;) Dodałam zakładkę bohaterowie, gdzie wstawiłam zdjęcia osób pojawiających się w opowiadaniu i jestem bardzo ciekawa Waszej opinii. Zapraszam więc do czytania i komentowania :))
***
„Skarbie,
Nawet sobie nie wyobrażasz jak za Tobą tęsknimy, wszyscy,
bez wyjątku. Świadomość, że nie wiem co się z Tobą dzieje, zabija mnie. Żyję
jak cień człowieka. Przy Chrisie staram się zachowywać normalnie ale gdy jestem
sam…Policja mówi, że śledztwo wciąż jest otwarte, że wciąż badają sprawę, ale
prawda jest taka, że nic nie robią. W tym tygodniu przeszukałem kolejną część
parku Castaic. Patrząc na mapę, która wisi nad biurkiem już niewiele mi
zostało. Znajdę Cię Caroline, obiecuję, znajdę Ciebie i Mary. Chris cały czas
przeżywa swoje urodziny, nawet nie wiesz jak cieszy się z tej koparki, co mu
kupiłem i oczywiście z prezentu Jareda. Zabrał go do studia filmowego, gdzie
akurat kręcili jakiś film, po tej wizycie stwierdził, że chce być aktorem, jak
wujek, a w weekendy pracować na budowie. Opiekuję się nim Słońce, jak mogę
najlepiej. Nie uwierzysz co ostatnio znalazł razem z Constance, Twój zielony
notes ze Starbucks’a. Niedługo miną 4 lata, jak się poznaliśmy. Cały czas mam
ten dzień przed oczami, gdybyśmy się wtedy nie spotkali, byłabyś bezpieczna, ja
prawdopodobnie do dzisiejszego dnia nie wyszedłbym z więzienia, albo już byłbym
martwy, ale Ty byłabyś bezpieczna. Jak gadałem ostatnio z Jaredem, on też się o
to obwinia non stop. To wszystko nie miało tak wyglądać, ale zrobię wszystko,
żeby chociaż w maleńkiej części zrekompensować Ci to wszystko, chociaż wiem, że
się nie da.
Jesteś dla mnie całym światem.
Kocham Cię Skarbie,
Shannon.”
18.06.2004 Los Angeles
- Kancelaria prawna Williams & Baker, w czym mogę pomóc?
– drobna brunetka siedząca za biurkiem odebrała telefon.
- Witam serdecznie, czy mógłbym rozmawiać z panią Williams? –
zapytał męski głos po drugiej stronie.
- Niestety pani Williams nie ma jeszcze w biurze, mogę jej
coś przekazać? Albo jeżeli szuka pan prawnika, mogę polecić innych z naszej
kancelarii – brunetka otworzyła właśnie notatnik i zaczęła kreślić w nim
bazgroły.
- Dziękuję, poczekam na panią Williams. Zależy mi, żeby
właśnie z nią rozmawiać – powiedział ze stoickim spokojem mężczyzna.
– Oczywiście, nie ma problemu. Nie wiem kiedy pani Williams
będzie w biurze, więc może poda mi pan swoje namiary i skontaktujemy się…-
przerwała widząc wchodzącą do pomieszczenia blondynkę. - Proszę chwileczkę
poczekać, szefowa właśnie weszła – w tym momencie kobieta poderwała się z
krzesła i niczym jak do hymnu stanęła prosto jak struna siląc się na uśmiech.
- Witam serdecznie, pani dyrektor – powiedziała akcentując
każdy wyraz.
Blondynka jedynie spojrzała na nią z pode łba i bez
przywitania wysyczała na nią.
- Co to ma być Evans?! Jak ty jesteś ubrana? Czy naprawdę
tak ciężko do ciebie dociera, jak powinna ubierać się osoba, która pełni
reprezentacyjną funkcję w firmie?
- Tak jest, pani dyrektor, niezmiernie przepraszam, to już
się nie powtórzy. – wyszeptała młoda brunetka z pokorą w głosie i ze spuszczoną
głową. Vanessa Evans pracowała niedługo w kancelarii, z racji wyśmienitych wyników na studiach
prawniczych otrzymała szansę stażu w Williams & Baker. Zawsze starała się
zabłysnąć w oczach szefowej, jednak nigdy jej się to nie udawało. Tak jak
dzisiaj, ona sama przeglądała się w domu co najmniej 5 razy i stwierdziła, że
strój jest jak najbardziej poprawny. Ciężko jednak było się ubrać elegancko w
Los Angeles, szczególnie latem, kiedy temperatura osiągała granice
wytrzymałości ludzi, a każdy nawet najcieńszy materiał lepił się do człowieka
zaraz po założeniu.
- Nie powtórzy się, bo jeśli jeszcze raz odwalisz coś
takiego, to wylecisz, obiecuję ci to. A teraz już, masz tu 20$ - powiedziała
blondynka wyjmując z portfela banknot i rzuciła Vanessie na biurko – na
taksówkę, jedź do domu i się przebierz. Spódnica za kolano, zakryte buty,
spięte włosy i koszula bez dekoltu. – powiedziała i skierowała się w stronę swojego
biurko. Ogromnego oszklonego biura z dębowym biurkiem na środku i z widokiem na
tętniące życiem Los Angeles.
- Oczywiście pani dyrektor. Jeszcze tylko jedna sprawa –
powiedziała zlękniona brunetka – na linii
czeka na panią klient, wyraźnie oznajmił, iż chce rozmawiać tylko i wyłącznie z
panią, pani Williams.
- Przełącz go do mnie. I idź mi po kawę, americano, bez
cukru.
W tym czasie Vanessa przekazała klientowi oczekującemu na
połączenie, że za chwilę będzie mógł rozmawiać z szefową. Blond włosa kobieta
weszła do biura i pierwsze co zrobiła to podeszłą do lustra, poprawiając
makijaż. że Następnie usiadła przy biurku i rozprostowała nogi. Z torby wyciągnęła
komórkę, pióro i zielony notes z naklejką ze Starbucks’a. Leniwie podniosła
słuchawkę i rozpoczęła rozmowę.
- Caroline Williams, w czym mogę pomóc?
- Witam, zaszła chyba drobna pomyłka. Chciałem rozmawiać z
Isabell Williams. – powiedział głos po drugiej stronie.
- Isabell Williams nie jest w stanie z panem porozmawiać,
więc jeżeli ma pan jakąś sprawę to słucham. – Caroline powoli zaczęła się
denerwować na rozmówcę.
- Rozumiem, jednak nalegałbym na rozmowę z panią Isabell,,
kiedy mogę się z nią skontaktować?
- Proszę wybaczyć panie… - przerwała wyraźnie zdenerwowana,
czekając aż usłyszy nazwisko.
- Leto, Jared Leto
- Panie Leto, moja matka Isabell Williams zmarła ponad pół
roku temu i jeżeli mówię, że nie jest w stanie z panem porozmawiać, to oznacza,
że nie jest w stanie. Jeżeli nie ma pan więcej pytań to żegnam. – blondynka oddychała
ciężko. Odkąd zaczęła karierę nikt się z nią nie liczył. Najważniejsza była
Isabell, jej matka, która 8 miesięcy temu wraz z ojcem zginęła w wypadku
samochodowym. Isabell i Mason Williams współzałożyciele jednej z najbardziej
prestiżowych kancelarii prawniczej na zachodnim wybrzeżu. Byli akurat w
Kanadzie, była zima, wpadli w poślizg, zginęli na miejscu, to jednak nie było
najgorszą rzeczą dla Caroline. Najgorszą rzeczą było to, że ¾ spadku otrzymał
Ethan, starszy brat mieszkający w Australii. Jej przypadło niewielkie
mieszkanie i mała część udziałów, które posiadali jej rodzice.
- Proszę mi wybaczyć. Naprawdę nie miałem pojęcia, proszę
przyjąć moje kondolencję. – powiedział Leto.
- Dziękuję. W czymś jeszcze mogę panu pomóc? – zapytała zniecierpliwiona.
- A zajmuje się pani tym samym co pani matka?
- Proszę mówić dalej. – niejaki Leto zainteresował Caroline
owym pytaniem. Isabell Williams znana była na rynku z rozwiązywanie
niesamowicie trudnych spraw. Potrafiła wybronić każdego, znaleźć takie luki
prawne lub dowody, które zawsze były na korzyść dla jej klienta. Każdy w
światku prawniczym o niej słyszał, a teraz Caroline miała ambicję, żeby wszyscy
usłyszeli o niej.
- Jest to dość osobista sprawa, czy byłaby możliwość
spotkania ? – zapytał mężczyzna. Caroline przejrzała swój kalendarz w celu
znalezienia wolnego terminu.
- 22 czerwca, 11:45, wtorek, kawiarnia un perce-neige, pasuje panu, panie Leto?
- Oczywiście, w
takim razie do zobaczenia.
- Do widzenia. –
blondynka rozłączyła się i zapisała tajemnicze nazwisko pod datą 22.06.2004
Cztery dni
później, dokładnie o 11:45 Caroline przekroczyła próg francuskiej kawiarni w
samym centrum gorącego Los Angeles. Ubrana niezwykle elegancko w czarną
ołówkową spódnicę z wyższym stanem i czarno – złotą koronkową bluzkę, cały
strój podkreślały wysokie szpilki Louboutin i czarna kopertówka Channel. Pewnym
krokiem podeszłą do kelnerki i zapytała
- Przepraszam,
szukam pana Leto.
Kelnerka
zaprowadziła kobietę do stolika i podała menu na co Caroline poprosiła jedynie
o wodę z cytryną i miętą.
- Witam
serdecznie panie Leto, Caroline Williams, bardzo mi miło.
- Jared Leto,
przyjemność po mojej stornie. Wszystko w porządku? – powiedział szarmancko Leto.
- Tak, dziękuję.
Proszę mi powiedzieć w czym tkwi problem panie Leto? – zapytała bez ogródek
prawniczka.
- Chodzi o mojego
brata. Sprawa jest o tyle ciężka, że ja jestem dość znaną osobistością w
Hollywood, a mój brat, no cóż, siedzi w więzieniu.
- Ah tak? A czy
pana brat jest również jest rozpoznawalny? – zapytała z ciekawości nie mogąc
skojarzyć Leto.
- Chyba jedynie z
jego wybryków i przez to, że jest moim bratem…To nie jego pierwszy raz w
więzieniu, już wiele razy mój zaprzyjaźniony prawnik ratował go z opresji, ale
zaniemógł. A numer do pani matki otrzymałem od przyjaciela mojej matki. Grozi
mu 25 lat, niby nic szczególnego, jazda po pijaku, posiadanie narkotyków i
dilerka.
- Narkotyki i
alkohol? – prychnęła blondynka – proszę mi wybaczyć panie Leto, ale ja czymś
takim
się nie zajmuję, adwokat z urzędu to dla pana zrobi. – jedynie przewróciła
oczami i wzięła łyka wody, która w międzyczasie przyniosła kelnerka.
- Jednak wiem
również, że oskarżyciel chce go wrobić w morderstwo jednego ćpuna, bo od
jakiegoś czasu mają otwartą sprawę i muszą ją zamknąć. – tym zdobył wyraźne
zainteresowanie prawniczki.
- A jest pan pewny, że tego nie zrobił ? – zapytała z pogardą.
Zaczynam lubić to opowiadanie:) Ma potencjał:) Jestem niesamowicie ciekawa jak to się wszystko potoczy. Już pojawia się dużo pytań. Skoro chłopiec skończył 4 lata to znaczy to, że to jest tylko syn Shannona? Bo pisałaś potem, że niedługo minie 4 lata jak Shannon i Caroline się poznali. Jestem tego ciekawa. Okoliczności ich poznania się są też specyficzne i trudne. No nic czekam na następne rozdziały i zobaczymy co i jak;) Pozdrawiam K:)
OdpowiedzUsuńPs. Cieszę się że bohaterka to moja imienniczka:)
Dziękuję bardzo, zależy mi na tym,żeby nie wszystko podane było na tacy, niedopowiedzenia potrafią być bardzo ekscytujące ;) najważniejsze, że zaciekawiłam, a wszystkie sprawy w pewnym momencie się wyjaśnią ;) ale trafiłam z imieniem :D
UsuńPozdrawiam ;**
:):) Czekam na dalsze rozdziały:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że historia zaciekawiła :)
UsuńPozdrawiam :)
no, no, no kochana zawyżasz poprzeczkę, charmante chic teraz starbucks lovers pięknie! a rozdział super ciekawy i taki z retrospekcją i teraźniejszością, bardzo mnie ciekawi co się stało z ta Mary i z Caroline, co jak co ale masz dar do dawania do myślenia po skończeniu rozdziału i zazwyczaj w moim przypadku dochodzę do błędnych wniosków
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i oczywiście czekam na kolejny rozdział
Female Robbery
Jeeej dziękuję :))) mam zamysł, żeby każdy rozdział wyglądał w ten sposób, myślę, że daje to szeroki punkt widzenia odnośnie obecnej sytuacji i czynników, które w przeszłości ją wywołały :) co do Mary i Caroline to jeszcze dłuuuga droga... ;)
UsuńBuziaki ;**
nowy rozdział u mnie, tak więc powiadamiam i tu i na charmante ;)
Usuń