sobota, 25 kwietnia 2015

1. Un perce-neige

Witajcie, oto pierwszy rozdział Starbucks Lovers. Jest dość krótki, ale muszę się rozkręcić ;) Dodałam zakładkę bohaterowie, gdzie wstawiłam zdjęcia osób pojawiających się w opowiadaniu i jestem bardzo ciekawa Waszej opinii. Zapraszam więc do czytania i komentowania :))

***


„Skarbie,

Nawet sobie nie wyobrażasz jak za Tobą tęsknimy, wszyscy, bez wyjątku. Świadomość, że nie wiem co się z Tobą dzieje, zabija mnie. Żyję jak cień człowieka. Przy Chrisie staram się zachowywać normalnie ale gdy jestem sam…Policja mówi, że śledztwo wciąż jest otwarte, że wciąż badają sprawę, ale prawda jest taka, że nic nie robią. W tym tygodniu przeszukałem kolejną część parku Castaic. Patrząc na mapę, która wisi nad biurkiem już niewiele mi zostało. Znajdę Cię Caroline, obiecuję, znajdę Ciebie i Mary. Chris cały czas przeżywa swoje urodziny, nawet nie wiesz jak cieszy się z tej koparki, co mu kupiłem i oczywiście z prezentu Jareda. Zabrał go do studia filmowego, gdzie akurat kręcili jakiś film, po tej wizycie stwierdził, że chce być aktorem, jak wujek, a w weekendy pracować na budowie. Opiekuję się nim Słońce, jak mogę najlepiej. Nie uwierzysz co ostatnio znalazł razem z Constance, Twój zielony notes ze Starbucks’a. Niedługo miną 4 lata, jak się poznaliśmy. Cały czas mam ten dzień przed oczami, gdybyśmy się wtedy nie spotkali, byłabyś bezpieczna, ja prawdopodobnie do dzisiejszego dnia nie wyszedłbym z więzienia, albo już byłbym martwy, ale Ty byłabyś bezpieczna. Jak gadałem ostatnio z Jaredem, on też się o to obwinia non stop. To wszystko nie miało tak wyglądać, ale zrobię wszystko, żeby chociaż w maleńkiej części zrekompensować Ci to wszystko, chociaż wiem, że się nie da.

Jesteś dla mnie całym światem.

Kocham Cię Skarbie,


Shannon.”



18.06.2004 Los Angeles


- Kancelaria prawna Williams & Baker, w czym mogę pomóc? – drobna brunetka siedząca za biurkiem odebrała telefon.

- Witam serdecznie, czy mógłbym rozmawiać z panią Williams? – zapytał męski głos po drugiej stronie.

- Niestety pani Williams nie ma jeszcze w biurze, mogę jej coś przekazać? Albo jeżeli szuka pan prawnika, mogę polecić innych z naszej kancelarii – brunetka otworzyła właśnie notatnik i zaczęła kreślić w nim bazgroły.

- Dziękuję, poczekam na panią Williams. Zależy mi, żeby właśnie z nią rozmawiać – powiedział ze stoickim spokojem mężczyzna.

– Oczywiście, nie ma problemu. Nie wiem kiedy pani Williams będzie w biurze, więc może poda mi pan swoje namiary i skontaktujemy się…- przerwała widząc wchodzącą do pomieszczenia blondynkę. - Proszę chwileczkę poczekać, szefowa właśnie weszła – w tym momencie kobieta poderwała się z krzesła i niczym jak do hymnu stanęła prosto jak struna siląc się na uśmiech.

- Witam serdecznie, pani dyrektor – powiedziała akcentując każdy wyraz.

Blondynka jedynie spojrzała na nią z pode łba i bez przywitania wysyczała na nią.

- Co to ma być Evans?! Jak ty jesteś ubrana? Czy naprawdę tak ciężko do ciebie dociera, jak powinna ubierać się osoba, która pełni reprezentacyjną funkcję w firmie?

- Tak jest, pani dyrektor, niezmiernie przepraszam, to już się nie powtórzy. – wyszeptała młoda brunetka z pokorą w głosie i ze spuszczoną głową. Vanessa Evans pracowała niedługo w kancelarii, z  racji wyśmienitych wyników na studiach prawniczych otrzymała szansę stażu w Williams & Baker. Zawsze starała się zabłysnąć w oczach szefowej, jednak nigdy jej się to nie udawało. Tak jak dzisiaj, ona sama przeglądała się w domu co najmniej 5 razy i stwierdziła, że strój jest jak najbardziej poprawny. Ciężko jednak było się ubrać elegancko w Los Angeles, szczególnie latem, kiedy temperatura osiągała granice wytrzymałości ludzi, a każdy nawet najcieńszy materiał lepił się do człowieka zaraz po założeniu.

- Nie powtórzy się, bo jeśli jeszcze raz odwalisz coś takiego, to wylecisz, obiecuję ci to. A teraz już, masz tu 20$ - powiedziała blondynka wyjmując z portfela banknot i rzuciła Vanessie na biurko – na taksówkę, jedź do domu i się przebierz. Spódnica za kolano, zakryte buty, spięte włosy i koszula bez dekoltu. – powiedziała i skierowała się w stronę swojego biurko. Ogromnego oszklonego biura z dębowym biurkiem na środku i z widokiem na tętniące życiem Los Angeles.

- Oczywiście pani dyrektor. Jeszcze tylko jedna sprawa – powiedziała zlękniona brunetka – na  linii czeka na panią klient, wyraźnie oznajmił, iż chce rozmawiać tylko i wyłącznie z panią, pani Williams.

- Przełącz go do mnie. I idź mi po kawę, americano, bez cukru.

W tym czasie Vanessa przekazała klientowi oczekującemu na połączenie, że za chwilę będzie mógł rozmawiać z szefową. Blond włosa kobieta weszła do biura i pierwsze co zrobiła to podeszłą do lustra, poprawiając makijaż. że Następnie usiadła przy biurku i rozprostowała nogi. Z torby wyciągnęła komórkę, pióro i zielony notes z naklejką ze Starbucks’a. Leniwie podniosła słuchawkę i rozpoczęła rozmowę.

- Caroline Williams, w czym mogę pomóc?

- Witam, zaszła chyba drobna pomyłka. Chciałem rozmawiać z Isabell Williams. – powiedział głos po drugiej stronie.

- Isabell Williams nie jest w stanie z panem porozmawiać, więc jeżeli ma pan jakąś sprawę to słucham. – Caroline powoli zaczęła się denerwować na rozmówcę.

- Rozumiem, jednak nalegałbym na rozmowę z panią Isabell,, kiedy mogę się z nią skontaktować?

- Proszę wybaczyć panie… - przerwała wyraźnie zdenerwowana, czekając aż usłyszy nazwisko.

- Leto, Jared Leto

- Panie Leto, moja matka Isabell Williams zmarła ponad pół roku temu i jeżeli mówię, że nie jest w stanie z panem porozmawiać, to oznacza, że nie jest w stanie. Jeżeli nie ma pan więcej pytań to żegnam. – blondynka oddychała ciężko. Odkąd zaczęła karierę nikt się z nią nie liczył. Najważniejsza była Isabell, jej matka, która 8 miesięcy temu wraz z ojcem zginęła w wypadku samochodowym. Isabell i Mason Williams współzałożyciele jednej z najbardziej prestiżowych kancelarii prawniczej na zachodnim wybrzeżu. Byli akurat w Kanadzie, była zima, wpadli w poślizg, zginęli na miejscu, to jednak nie było najgorszą rzeczą dla Caroline. Najgorszą rzeczą było to, że ¾ spadku otrzymał Ethan, starszy brat mieszkający w Australii. Jej przypadło niewielkie mieszkanie i mała część udziałów, które posiadali jej rodzice.

- Proszę mi wybaczyć. Naprawdę nie miałem pojęcia, proszę przyjąć moje kondolencję. – powiedział Leto.

- Dziękuję. W czymś jeszcze mogę panu pomóc? – zapytała zniecierpliwiona.

- A zajmuje się pani tym samym co pani matka?

- Proszę mówić dalej. – niejaki Leto zainteresował Caroline owym pytaniem. Isabell Williams znana była na rynku z rozwiązywanie niesamowicie trudnych spraw. Potrafiła wybronić każdego, znaleźć takie luki prawne lub dowody, które zawsze były na korzyść dla jej klienta. Każdy w światku prawniczym o niej słyszał, a teraz Caroline miała ambicję, żeby wszyscy usłyszeli o niej.

- Jest to dość osobista sprawa, czy byłaby możliwość spotkania ? – zapytał mężczyzna. Caroline przejrzała swój kalendarz w celu znalezienia wolnego terminu.

- 22 czerwca, 11:45,  wtorek, kawiarnia un perce-neige, pasuje panu, panie Leto?

- Oczywiście, w takim razie do zobaczenia.

- Do widzenia. – blondynka rozłączyła się i zapisała tajemnicze nazwisko pod datą 22.06.2004

Cztery dni później, dokładnie o 11:45 Caroline przekroczyła próg francuskiej kawiarni w samym centrum gorącego Los Angeles. Ubrana niezwykle elegancko w czarną ołówkową spódnicę z wyższym stanem i czarno – złotą koronkową bluzkę, cały strój podkreślały wysokie szpilki Louboutin i czarna kopertówka Channel. Pewnym krokiem podeszłą do kelnerki i zapytała

- Przepraszam, szukam pana Leto.

Kelnerka zaprowadziła kobietę do stolika i podała menu na co Caroline poprosiła jedynie o wodę z cytryną i miętą.

- Witam serdecznie panie Leto, Caroline Williams, bardzo mi miło.

- Jared Leto, przyjemność po mojej stornie. Wszystko w porządku?  – powiedział szarmancko Leto.

- Tak, dziękuję. Proszę mi powiedzieć w czym tkwi problem panie Leto? – zapytała bez ogródek prawniczka.

- Chodzi o mojego brata. Sprawa jest o tyle ciężka, że ja jestem dość znaną osobistością w Hollywood, a mój brat, no cóż, siedzi w więzieniu.

- Ah tak? A czy pana brat jest również jest rozpoznawalny? – zapytała z ciekawości nie mogąc skojarzyć Leto.

- Chyba jedynie z jego wybryków i przez to, że jest moim bratem…To nie jego pierwszy raz w więzieniu, już wiele razy mój zaprzyjaźniony prawnik ratował go z opresji, ale zaniemógł. A numer do pani matki otrzymałem od przyjaciela mojej matki. Grozi mu 25 lat, niby nic szczególnego, jazda po pijaku, posiadanie narkotyków i dilerka.

- Narkotyki i alkohol? – prychnęła blondynka – proszę mi wybaczyć panie Leto, ale ja czymś takim 
się nie zajmuję, adwokat z urzędu to dla pana zrobi. – jedynie przewróciła oczami i wzięła łyka wody, która w międzyczasie przyniosła kelnerka.

- Jednak wiem również, że oskarżyciel chce go wrobić w morderstwo jednego ćpuna, bo od jakiegoś czasu mają otwartą sprawę i muszą ją zamknąć. – tym zdobył wyraźne zainteresowanie prawniczki.


-
 A jest pan pewny, że tego nie zrobił ? – zapytała z pogardą. 

7 komentarzy:

  1. Zaczynam lubić to opowiadanie:) Ma potencjał:) Jestem niesamowicie ciekawa jak to się wszystko potoczy. Już pojawia się dużo pytań. Skoro chłopiec skończył 4 lata to znaczy to, że to jest tylko syn Shannona? Bo pisałaś potem, że niedługo minie 4 lata jak Shannon i Caroline się poznali. Jestem tego ciekawa. Okoliczności ich poznania się są też specyficzne i trudne. No nic czekam na następne rozdziały i zobaczymy co i jak;) Pozdrawiam K:)
    Ps. Cieszę się że bohaterka to moja imienniczka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, zależy mi na tym,żeby nie wszystko podane było na tacy, niedopowiedzenia potrafią być bardzo ekscytujące ;) najważniejsze, że zaciekawiłam, a wszystkie sprawy w pewnym momencie się wyjaśnią ;) ale trafiłam z imieniem :D
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  2. :):) Czekam na dalsze rozdziały:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że historia zaciekawiła :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. no, no, no kochana zawyżasz poprzeczkę, charmante chic teraz starbucks lovers pięknie! a rozdział super ciekawy i taki z retrospekcją i teraźniejszością, bardzo mnie ciekawi co się stało z ta Mary i z Caroline, co jak co ale masz dar do dawania do myślenia po skończeniu rozdziału i zazwyczaj w moim przypadku dochodzę do błędnych wniosków
    Pozdrawiam, i oczywiście czekam na kolejny rozdział
    Female Robbery

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej dziękuję :))) mam zamysł, żeby każdy rozdział wyglądał w ten sposób, myślę, że daje to szeroki punkt widzenia odnośnie obecnej sytuacji i czynników, które w przeszłości ją wywołały :) co do Mary i Caroline to jeszcze dłuuuga droga... ;)
      Buziaki ;**

      Usuń
    2. nowy rozdział u mnie, tak więc powiadamiam i tu i na charmante ;)

      Usuń